Włoskie spółdzielnie socjalne są przedstawiane jako modelowo działające. Polski model spółdzielczości socjalnej powstawał na bazie włoskiego. Z perspektywy 1000 kilometrów i tłumaczeń wyrywkowych tekstów włoski model spółdzielczości wydaje się idealny. Czy tak jest naprawdę?
Te same problemy
Włosi mają te same problemy, co Polacy. Włosi należący do tzw. „grup trudnych”, wymagających szczególnego wsparcia, najczęściej nie chcą pracować, albo mają życzeniowe myślenie o „potencjalnej pracy”. Dużą trudnością jest rekrutacja wymaganych 30% osób z grupy defaworyzowanej do zatrudnienia w spółdzielni. Dodajmy, że chodzi o osoby z niepełnosprawnościami, niepracujące i nieuczące się, opuszczające zakłady karne, długotrwale bezrobotne, itp. Na całe szczęście Włosi taki wymagany procent muszą zatrudnić tylko i wyłącznie w tzw. „spółdzielniach socjalnych typu B”, których celem funkcjonowania jest reintegracja zawodowa osób znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej.
W „spółdzielniach socjalnych typu A”, których celem funkcjonowania jest świadczenie ważnych usług społecznych, nie ma obowiązku zatrudniania wymaganego procentu osób z grup znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. Te spółdzielnie mają świadczyć wysokiej jakości usługi (np. prowadzenie nieodpłatnego przedszkola w miejscu, w którym nie opłaca się go prowadzić) i muszą do tego celu zatrudnić specjalistów mających odpowiednie wykształcenie.
Warto się zastanowić, przy okazji trwającej dyskusji o ustawie o przedsiębiorczości społecznej, czy i w Polsce nie należałoby się zastanowić nad takim podziałem, dzięki któremu znacząco by wzrosła „przeżywalność” powstających spółdzielni socjalnych.
Spółdzielnie muszą na siebie zarabiać
Kolejnym problem z jaki borykają się włoskie spółdzielnie jest dobre osadzenie w realiach biznesowych, co ma wpływ na wysokość osiąganych zysków z prowadzonej działalności, co z kolei przekłada się na jakość pracy w spółdzielni, trwałość zatrudnienia i, jakżeby inaczej, ciągłość funkcjonowania podmiotu na rynku. We Włoszech tak jak w Polsce są organizacje parasolowe (sieciowe), których rolą jest wsparcie nowopowstających podmiotów (w Polsce tą rolę pełnią Ośrodki Wsparcia Ekonomii Społecznej), jednak żadna z tych instytucji, zarówno we Włoszech jak i w Polsce nie może zapewnić trwałości działania nowopowstających spółdzielni. To co mogą te pomioty zrobić to służyć radą, analizą rynku, pomocą doświadczonych doradców biznesowych, a dodatkowo w Polsce – wsparciem finansowym. Jednak instytucje wspierające nie zapewnią niezmienności koniunktury gospodarczej i warunków działania.
Jeżeli chodzi o kwestie finansowe we Włoszech jest inaczej – u nich cofnięto większość dotacji na zakładanie nowych miejsc pracy w spółdzielniach, gdy u nas dotacje są przyznawane w wysokości do 24 tyś. zł. na jedno miejsce pracy. Trudno ocenić, czy to gorzej, czy lepiej. Stara i dobra zasada mówi, że „łatwo przyszło – łatwo poszło” i tak samo jest z dotacjami, grantami i innymi środkami, których nie trzeba oddać. A z drugiej strony, gdyby nie te OWESowe dotacje, to jaka byłaby przyszłość spółdzielczości socjalnej w Polsce?
Agnieszka Budzyńska
Tekst powstał po wizycie studyjnej autorki we włoskiej organizacji pozarządowej zajmującej się rozwojem spółdzielczości socjalnej.